O 7 rano wreszcie dopłynęliśmy na wyspę :) Byliśmy mega zmęczeni i głodni, a o 7 to tam wszystko jeszcze pozamykane i wszyscy śpią... Ulokowaliśmy się na plaży i zjedliśmy jakieś resztki z podróży. Od razu pojawiła się głodna kotka, która ku mojemu zdziwieniu zjadła dwie kromki chleba tostowego z serem żółtym ! ( nie wiedziałam, że koty jedzą chleb, ale najwyraźniej była tak głodna, że zjadłaby cokolwiek...). Szybko znaleźliśmy nocleg w dość ładnych bungalowach i po śniadanku wyruszyliśmy na podbój wyspy, na skuterze :). Wyspa bardzo ładna, ale malutka. Dużo palm, piaseczek bialutki, ale plaża wąska. Bardzo dużo turystów. Ko Tao to podobno świetna baza do nurkowania, ale nie skorzystaliśmy niestety. Zjeździliśmy skuterem wszystkie miejsca gdzie dało się wjechać, co czasami nie było proste, bo wyspa jest dosyć górzysta i niektóre drogi piaszczyste i dziurawe.